Lyrics

Witam w krainie marzeń
Pozwól, że pokażę Ci nasz świat
(Potrzeba spełnienia pragnień znika na pustych ulicach)
Znowu coś zmieniono w planach i zostaję w czterech ścianach sam
(I jeszcze mam szansę coś zmienić)
Raz, dwa
Widzisz świat, ale porównań brak
Prawda, straszna
Czas na bass, make it loud
W gwiazdach znikną miasta
Własna twarz zmienia kształt
Tu nikt nie będzie nic dyktował
Dopiero gdy zostaniesz sam masz szansę dostrzec to kim jesteś
(Pusto w tym mieście)
He
Tylko, że nie chcesz
Bo kto by chciał zmieniać przestrzeń, komfort na nowe podejście
(Pst ej, inaczej dalej niedostępne)
Ten bezsens przełamać, paradoksalnie widzę
Że to czego unikałem było obok tego na co liczę
Kolejne porycie, bo nienawidzę tego widzieć
Jak to widzę to nie widzę nic, nic, nic
Już to widziałem, to jest misja
Na której tam to znaczy w błędzie
Daleko ciężkie, szybko pęknie
Wolę walkę niż mieć szczęście
Stary kurz i stare zdjęcie
Przypomina mi kim jestem
Więc będę szukał wszędzie
A co będzie to będzie i chuj
Oni i tak tam odpadną
Szukam sensu w czym nie widać gołym okiem, ciągła skrajność
(Stój twardo)
Jebana ciągła skrajność
Gdybym umiał to wykrzyczeć i tak tego nie ogarną
Myślę, że pora wstawać
W przenośni i dosłownie
Kolejna noc nie przespana
Nie lubimy liczyć dni
Do czego noc doprowadza?
Bo to dni się miały liczyć
Czy za późno by się starać dalej?
Witam w krainie marzeń
Pozwól, że pokażę Ci nasz świat
(Potrzeba spełnienia pragnień znika na pustych ulicach)
Znowu coś zmieniono w planach i zostaję w czterech ścianach sam
(I jeszcze mam szansę coś zmienić)
Raz, dwa
Widzisz świat, ale porównań brak
Prawda, straszna
Czas na bass, make it loud
W gwiazdach znikną miasta
Własna twarz zmienia kształt
Tu nikt nie będzie nic dyktował
Nie wiem gdzie, jestem jak Ronin
Nigdy nie miałem innej opcji
Tak bez strony
(Tak bez strony)
Mam swój świat jak J.K. Rowling
Wszędzie biegają potwory
Ty jak oni
(Ty jak oni)
Karma wraca od tej forsy, tak jakbym miał szczęście
Mam w sobie tyle strachu ile Dean Winchester
Z banknotu szczerzy się, mocniej z kolejnym wersem
Próbując mi coś wmówić, bezskutecznie
Codziennie myśl od dniu wywołuje u mnie ciszę
Wysoko tak wysoko, żebym nie wiedział co piszę
Mijam ze szczytem się no i spadam
Kiedyś to poukładam
Kiedyś to poukładam teraz w pył, pył, pył
Nie patrzymy w tył, dźwięk opalanej lufki
Zgodziłeś się być, więc nie przejdą wymówki
Nie można odpuścić, szukajmy wskazówki
Bo nie będzie powtórki
(Pst, nie będzie powtórki)
Written by: ASA Bay
instagramSharePathic_arrow_out