Lyrics

Był sobie skrzypek Hercowicz, Co grał z pamięci jak z nut. Z Schuberta on umiał zrobić — No brylant, no istny cud. Dzień w dzień, od świtu po wieczór, Zgraną jak talia kart, Tę samą sonatę wieczną Wciąż pieścił jak jaki skarb. I cóż pan, panie Hercowicz? Za oknem ciemność i śnieg... Dałbyś pan spokój, Sercowicz! Takie jest życie, nie?... Niech harmonijka — Cyganka, Jak długo ściska mróz, Wprost za Schubertem na sankach Zawija kreskami płóz. Nam z muzyką tak bliską, Niestraszny i nagły zgon. A potem — z wieszaka zwisnąć Jak płaszcz z postrzępionych wron. Dawno już, panie Skercowicz, Wszystko skołował śnieg... Dałbyś pan spokój, Scherzowicz. Takie jest życie, nie? Był sobie skrzypek Hercowicz... Z Schuberta on umiał zrobić. Dzień w dzień, od świtu po wieczór... Tę samą sonatę wieczną...
Writer(s): Andrzej Stanislaw Zarycki Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out