Lyrics

Na mojej dalekiej planecie Jest ciepło i pachnie deszczem Co wieczór zamykam oczy I śnię, że wciąż tam jestem Że zasypiam przy dźwięku cykad Jak Augusta przy dźwiękach piosenek Paruje wilgotna ziemia Na planecie Pod świętym drzewem Przyjechali wysłannicy z kosmosu Poprosili, byśmy poszły z nimi Owinęłam Augustę, przytuliłam W strugach deszczu nas wyprowadzili Kiedy szliśmy wiele dni i nocy By nie zgubić się, spleceni sznurem Bardzo chciałam jej wytłumaczyć I nawet dzisiaj Nie umiem Dokąd i po co? i ile jeszcze? Pytała Augusta mała A ja jej piosenki o innych planetach Na które jedziemy śpiewałam Kiedy byłam małą dziewczynką Nuciłam piosenki do nieba I wierzyłam, że było mnie słychać Gdzieś daleko Na innych planetach Wymyślałam sobie istoty Co mieszkają wśród gwiazd dalekich Czym się zajmują, jak żyją Czy tam też są małe dzieci? I kiedy tak przyjechali Zabrać nas w podróż, do siebie Zrozumiałam, że brakuje im kobiet Na tamtej Nieznanej planecie A potem przez bezkresne morze Płynęliśmy wielkim statkiem Augusta trochę się bała, co chwilę Sprawdzała, czy na nią patrzę Dziwiła się że nie fruniemy I czuła jak by się to śniło Aż pewnego ranka gdy się obudziłam Już przy mnie Augusty nie było Damy Ulicy Czarna baba! widziałaś Mitzi, jak błyska białymi gałami? Ty, uważaj! Nawet sobie nie myśl, że będziemy się dzielić chłopami Czarna skóra błyszczy jak smoła w świetle latarni gazowych Nie wyobrażaj sobie przybłędo, że coś ci damy tu zarobić Frederika Nie rozumiem Tutejszych praw Nie tłumaczcie mi ich, daremne to Nie wiem co znaczy Na niebie znak Świetlisty napis: Breslauer Zoo Mock Długie noce na Rediger Platz 2 Przeplatane dręczącymi myślami Co jej się stało, gdzie teraz jest Znów ją widzę w tej piwnicy ze szczurami Damy Ulicy Nie widać cię w nocy, co? Żaden chłop cię tu nie zauważy Wracaj na swój czarny ląd Statkiem pełnym starych marynarzy Mock Nie lubię tych śmierdzących chwil Nie znoszę tej pamięci zawszonej Uciekała w mrok gdy wypuścił ją z rąk Gad z Hadesu Damy Ulicy (tak zwą podziemny dworzec) Frederika Na mojej dalekiej planecie Nikt nie ma w sobie lęku Można rozmawiać ze zwierzętami Nawet nocą, po ciemku Lecz tutaj zwierzęta milczą Nie znają ludzkiego języka Choć się tak samo jak czarnych ludzi Zwierzęta W klatkach zamyka Tam pilnują nas dobre duchy Fruwają nam nad głowami Tam czasem jesteśmy samotni Lecz nigdy nie jesteśmy sami Tu jest planeta chłodu Rozpaczy i samotności Mężczyźni dręczą wciąż nasze ciała Szukając Złudzenia miłości Mock Siedziałem pod ścianą w podziemiach dworca Gdzie wszystko cuchnęło odchodami Widziałem czarne kobiety, murzyńskie dzieci Nie, nie były halucynacjami Ten jej płacz niedaleko za ścianą Dręczył mnie i dręczy do dzisiaj Odnalazłem ją w końcu, stała sama na dworcu Lecz Gad z Hadesu też ją wtedy widział Frederika Nie rozumiem Tutejszych praw Nie tłumaczcie mi ich, daremne to Już nigdy Nie przestanę się bać Tych wielkich liter: Breslauer Zoo Mock Miała przestrach w oczach, hebanową skórę I szybko bym zapomniał to pewnie Ale chęć krwawej zemsty podsyciło To, że była maleńkim dzieckiem Wywęszyłem, gdzie się Gad z nią ukrywa Trop mnie poprowadził na Rynek Tam w obleśnej suterenie miało miejsce zdarzenie Damy ulicy Gad miał słabość do małych dziewczynek Frederika Już nie mam łez żeby płakać Więc co dzień robię co zechcą Gdy się uśmiecham nie biją Mnie na planecie Breslau Posłuszna jestem i grzeczna I tylko marzę by usnąć By chociaż we śnie się spotkać Z malutką moją Augustą Damy Ulicy Mock oszalał! Widziałaś Berta... jego wzrok? Jakby wciąż był pijany! Ponoć szuka jakiegoś dziecka, nawet nie chce zabawić się z nami Daj se spokój, wyluzuj dupsko i uważaj co mówiła mi matka W naszym Zoo takie coś?! Co?! Pokazują Murzynów w klatkach Frederika Nie rozumiem Tutejszych praw Nie tłumaczcie mi ich, daremne to Już nigdy Nie przestanę się bać Tych wielkich liter: Breslauer Zoo Afrykańska wokaliza Frederiki, równocześnie z nią: Damy Ulicy Czarna baba! Widziałaś Mitzi? Ty, uważaj! Nawet nie myśl Czarna skóra Jak błyska Białymi gałami Czarna baba! Widziałaś Mitzi? Czarna baba! Mock Gdy ją niosłem nie zapomnę jak wtulała mi się w kołnierz Augusta miała na imię Jej matki nigdy nie udało mi się znaleźć Więc teraz ma nową rodzinę Bawi się lalkami A jej nowa mama Henrieta Gdy zmrok zapada, bajki opowiada O życiu na innych planetach
Writer(s): Konrad Wojciech Imiela, Grzegorz Tomasz Rdzak Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out