Lyrics

Ten pierdolony bunt każdy z nich nosił w sobie W końcu mordę stul, bo ja i tak swoje zrobię Przestań kłamać znów, wcale nie miałeś podobnie Czy to detal, czy hurt, zawsze przejdzie ktoś po Tobie Co Ci siedzi w głowie nigdy nie mówisz nikomu Nawet gdy masz problem, w którym ktoś Ci musi pomóc No chyba, że znów mordę trzeba obić, no to ziomuś Wszyscy za jednego, na jednego, aż do spodu Brak ojca w domu to był dobry powód, a może to była wymówka Żeby odurzyć się znowu i marnować życie, bo nic nie robicie, a minęło pół dnia Żeby się znowu odurzyć i szukać powodu dlaczego planeta ich wkurwia Ulica brudna, lecz w domu nie lepiej, nie wracają na noc, bo czeka gotówka A jutro rano "przepraszam Cię, mamo, już nigdy nie zrobię tak więcej" Dźwigała ten ciężar Twojego upadku, aż w końcu opadły jej ręce Umarł Twój kolega ze szkoły chyba w najgorszym, jebanym, możliwym momencie Pękały butelki na głowach, pękały sakiewy, a rodzinie pękało serce Taka z nich była zbuntowana młodzież, kryształ im chodził po głowie jak w Simsach Stać ich na dragi, ale nie na odzież, ale przy ziomach nie płaczą jak pizda Weź wykorzystaj tę szansę, jak masz ją, obetnij te kule, co ciągną cię na dno Najwyższa pora się w końcu ogarnąć, żebyś nie utkwił na zawsze pod klatką Ojciec się na Ciebie drze, albo pije, albo nie ma go Chciałbyś uciec gdzieś, a boisko to jest lekarstwo Zżera Cię ciągle stres, bo brakuje do dziesiątego, głowa daleka od tego Marzysz, by kiedyś stworzyć nowy świat jak Michaelangelo Znak równości między życiem z pasją, a życiem z Pasji Przez to, że gdy bolało mnie serce nie byłem passive Dla mamy dziś w Afryce chcę zrywać kwiaty akacji Od kebaba przy bloku do drogich restauracji Skurwysyny mogą życzyć źle, nie mają racji Oni chcą tylko tankować, ja mam parę stacji Nie słuchali, dzisiaj mnie słuchają w każdej stacji Bo pisałem to, kiedy nie słuchałem na lekcji Wpakowałem się na świecznik Nic nie udawałem, to nie wrestling Zapewniałem mamę "kiedyś będziemy bezpieczni" Teraz strzelają hajsem tak, jak z poduszek powietrznych
Writer(s): Krystian Olszewski, Jan Walczuk, łukasz Wróblewski Lyrics powered by www.musixmatch.com
instagramSharePathic_arrow_out